poniedziałek, 11 marca 2019

Przenosiny zakończone - czas na nowy start!

Drodzy Czytelnicy i Czytelniczki,

udało mi się w końcu przenieść całego bloga z adresu nathd.blox.pl na nową platformę. Niestety wszystkie notki są w odwrotnej chronologii niż powstawały. Obecnie pracuję już nad nowymi recenzjami, chciałabym również w tym roku wprowadzić trochę notek o treści edukacyjnej. Mam nadzieję, że nowe miejsce przyjmiecie ciepło :)

Jako, że pod tą notką jako "najnowsza" jest "kim jestem", to może odświeżę od razu temat :)

Jestem doświadczoną brafitterką z długoletnim stażem. Pracowałam również przy dystrybucji oraz produkcji bielizny. Wykładałam na Akademii Profesjonalnego Brafittingu, Moim hobby (poza bielizną) jest szycie. Obecnie (a w zasadzie już od kwietnia) mieszkam w Innsbrucku. 

Mój aktualny rozmiar to 70G z marek polskich, a 32F/FF z marek brytyjskich. Mój biust jest dość jędrny, gruczołowy, kroplowy, nie karmił. Przeszedł już tycie i odchudzanie. Mam asymetrię. Nie mam ulubionej marki - kocham je wszystkie! Najlepiej leży na mnie semisoft oraz balkonetka. Mój biust jest typowo plungo-oporny, bo wylewa się środkiem przy niskim mostku. Jest zupełnie inaczej przy miękkich plungach. 

Kocham kolorowe biustonosze, nie przeszkadza mi jeśli się odznaczają pod ubraniem, nie przeszkadza mi jeśli prześwitują/wystają elementy biustonosza (np. ramiączko). Nie przepadam za beżowymi biustonoszami. 

Posiadam całkiem sporą kolekcję biustonoszy (a przez mój biust przewinęło się ich dużo więcej), niestety większość z nich jest obecnie za duża nad czym bardzo ubolewam, powoli staram się uzbierać nową, w mniejszym rozmiarze :) Biustonoszy nigdy za dużo. Jedni zbierają buty, a inni znaczki. W związku z tym mogą się pojawić notki z innego okresu biustu niż obecny (mam sporą ilość zdjęć w nich - dużo wiedzy niestety przepadło wraz z zamknięciem portalu balkonetka.pl)




Drogie Czytelniczki i Czytelnicy!




    Należę do powiększającego się grona kobiet, które zaczęły nosić odpowiednio dobrany stanik (odpowiednio - czyli właściwy rozmiar). Wszystko zaczęło się od przeczytanie kilku wpisów na blogu Stanikomania, a potem dołączeniu do Lobby Biuściastych. Tam, spotkałam się z nieocenioną pomocą (i nie tylko!). Dziewczyny pokazały mi, że mój biust wcale nie jest ani ogromny, ani niewymiarowy (w zasadzie jest całkiem przeciętny, no, może trochę większy). Przesiadłam się ze zwykle kupowanego 70D (z braku wyboru, w sklepach, bazarkach, trudno było dostać mniejszy obwód z większą miseczką) na 70G, potem 65H. Teraz patrzę w lustro i nie mogę się nadziwić jak poprawił się wygląd i struktura mojego biustu (jest jędrniejszy, bardziej podniesiony, nie przypomina już "uszu spaniela" ;p) oraz jak zmieniła się moja sylwetka (biust przestał się zlewać z brzuchem i okazało się, że mam talię ;p)

    Jako, że moje zakupy stanikowe od tamtego czasu dość znacznie urosły postanowiłam zrecenzować posiadane przeze mnie nabytki. Ku zadowoleniu i przestrodze, co kupić, a od czego się lepiej trzymać z daleka :)

    Na moim blogu pojawią się również notatki na temat sklepów, w których kupowałam (czyli wszystko, co powinno się wiedzieć, zanim zaczniecie zakupy).

    Mam nadzieję, że mój blog się Wam spodoba i będzie pomocny :D

Shock Absorber 34F

Z okazji zakupienia karty Benefit (a raczej Mulisport) zyskałam możliwość wchodzenia na różne ośrodki aktywności ruchowej, w tym siłownie. Przejrzawszy swoją szafę stwierdziłam, że nie posiadam nic, co by się na siłownię nadawało (ok, to był tylko pretekst). Zostałam więc zmuszona do zakupienia sportowego stanika. Mój wybór padł na SHOCK ABSORBERa (model MAX SPORTS (BE53). Co mnie do niego skusiło? Przyznam się od razu, że różowy kolor i okazja zakupienia go w bardzo niskiej cenie, bo tylko 85zł (wysyłka już wliczona ), swoją drogą na giełdzie Lobby. 




Oczywiście zanim dokonałam zakupu przekopałam się przez wszystkie wątki, które traktowały o SA. Najczęściej powtarzane opinie były takie, że stanik jest bardzo ścisły i lepiej wziąć obwód większy niż zwykle nosimy (należy pamiętać, że w trakcie ćwiczeń ruszamy się o wiele aktywniej niż normalnie i lepiej się nie "podduszać", dzięki temu będziemy mogły wykonać więcej ćwiczeń). Ja noszę staniczki w rozmiarze 65H/70G, więc 75F wydawało się idealne.
Wydawało się - to dobre słowo. Jako, że jest to stanik do szczególnych zadań specjalnych jego walory estetyczne idą na drugi plan, zaś funkcjonalność zdecydowanie wychodzi na prowadzenie. I tak... Mierzę staniczek, mierzę i... lipa.
- Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy to zbyt luźny obwód. Może ktoś uzna mnie za maniaczkę "dusicieli", ale spodziewałam się  po tylu opiniach naprawdę czegoś innego. Zapięta na najciaśniejszej haftce czuję się swobodnie i wygodnie, ale dla mnie (71 cm pod biustem) obwód powinien być jednak węższy.
- Sprawa druga, która mnie początkowo zniechęciła do SA to ramiączka - po co takie długaśne ramiączka z tak niewielką możliwością regulacji??? No pytam się, po co??? Igła, nitka i nożyczki w ruch i po sprawie. Gdybym jednak miała zakupić taki stanik w sklepowej cenie byłoby to dla mnie nie do przyjęcia.



- Kolejna sprawa - brak fiszbin w staniku. Hmm, no nigdy wcześniej nie miałam stanika bez fiszbin (nawet w czasach za małych 70D), więc raczej nie mogę być obiektywna. Zamiast miseczek w staniczku są takie "dziury" na piersi. Ogólnie nie jest źle - stanik podtrzymuje ciężar moich, jednak nie małych, piersi, choć takiej "kreseczki" to dawno nie widziałam. 


I chyba mojego marudzenia na tyle, przejdźmy do tych walorów, które spowodowały, że bardzo lubię mojego SA.
- SA ma dość wysokie boczki i dzięki temu ciałko ładnie się do nich chowa, znika problem "buł podpachowych". 


- Co najważniejsze nigdzie nie obciera, nie wbija się, nie odgniata. Jest bardzo wygodny....
- Materiał, jeśli wierzyć temu, co napisano na metce to w 59% poliester, 34% poliamid i 7% elastyna. Ogólnie jest bardzo miły i i gładki w dotyku. Rzeczywiście nie rozciąga się jakoś specjalnie (w zasadzie jedyna rozciągliwa część to tył obwodu). W spoczynku (najciaśniejsza haftka) ma 66cm, zaś w rozciągnięciu 80cm (gdzie jest to już maksymalne naciągnięcie).
- Podwójne zapięcie z tyłu, daje to poczucie stabilności i dzięki temu biust nie "lata".


A co mogę powiedzieć po kilku miesiącach testowania?
- Czepialska jestem z tym obwodem, ale może rzeczywiście do ruchu taki jest najlepszy, w sumie nie narzekam.
- Stanik przede wszystkim spełnia swoją funkcję. Piersi nie skaczą, nie kładą się na brzuchu, nie rozchodzą się na boki, hmm, czego chcieć więcej? (Kilka kilogramów mniej, oczywiście).
- Stanik nie posiada jakiś szczególnych śladów użytkowania, na allegro mogłabym go reklamować jako raz, czy dwa razy prany :) Nie zmechacił się, nie odbarwił, nie rozciągnął, nalepka i metka się nie sprały.


Co do walorów wizualnych - połączenie różu i szarości wyszło bardzo ładnie. W zasadzie staniczek przypomina krótki top. Wg mnie jest to bardzo dużą zaletą - jeśli chce się pobiegać, a upały nie rozpieszczają, nie trzeba zakładać na niego nic więcej.
Czy mogę dodać coś jeszcze?

Panache Inferno 32G


Od zawsze marzył mi się jakiś śliczny push-up, ot tak, dla odmiany od miękkich staniczków. Albo może na przekór - bo nawet przed uświadomieniem ciągle słyszałam, że nie na mój biust takie „ustrojstwo”.  Zaczynałam już wierzyć, że Panie z bazarków mają rację...




I tutaj jak z nieba, czy może raczej z czeluści piekielnych, pojawiło się Inferno marki Panache. Muszę przyznać, że jak rozpakowałam paczuszkę z bohaterem tej opowieści to byłam zbita z tropu. „A co to za brzydactwo mi przysłano? I co za ogromne michy! Przecież ja się w tym utopię!” – pomyślałam odruchowo. Oczywiście zaraz po założeniu zmieniłam zdanie o 180 stopni.  „Ja mam taki biust??? Co za cudowny stanik!!! Na nic go nie zamienię!” Tak drogie Panie, Inferno nabiera „kształtu” dopiero po założeniu, dlatego nie należy zbyt pochopnie go oceniać.


Pierwsze co się rzuca w oczy to miseczki. Jak już wspomniałam zdają się być ogromne (siostra założyła mój stanik na głowę, naprawdę!), mi nawet przypominają dwa talerze (nawet moja koleżanka kojarzy go jako "ten od talerzy"). Wypełnione są one cienką  warstwą gąbki, dzięki czemu staniczek jest usztywniony i nadaje biustowi wygląd dwóch przytulonych jabłuszek, czyli właśnie taki o jakim każda z nas marzy. Tutaj pojawić się może pytanie – czy miseczka jest standardowa, czy może producenci zapomnieli odjąć pojemność gąbki? Według mojej opinii rozmiarówka jest w normie, z tendencją do zaniżonej.


Oczywiście nie samą miseczką człowiek żyje. Warto zauważyć, że Inferno jest bardzo nisko zabudowane pod pachą (jak w bazarkowych 75B) i ma maksymalnie obniżony mostek. Dzięki temu zabiegowi nie straszne nam już upały! Biustonosz idealnie nadaje się do zadań specjalnych – przepastnych dekoltów czy bluzek kopertówek.


Kolejną drobnostką, jaka wzbudziła moją sympatię do piekielnego stanika są odpinane ramiączka. (nie wiem zupełnie dlaczego tak rzadko spotykane w biustonosza o miseczkach D+, nie mówiąc już o G+) Wystarczy je przepiąć i voila! Stanik do częściowo odkrytych pleców gotowy!



Waszą uwagę powinien zwrócić pewnie drobny, ale ważny szczegół - na zdjęciu stanik zdaje się być matowy. W rzeczywistości jednak materiał z jakiego jest uszyty jest gładki, śliski i ... świecący! Zupełnie jakby ktoś go przetkał cienką, srebrną nitką! Fakt ten można wykorzystać na wiele sposobów, np. ostatnio jest bardzo modny tiuning – możemy doszyć kilka koralików, cekinów, frędzelków i oto mamy kostium na zajęcia z tańca brzucha.


Z kwestii praktycznych warto podkreślić, że obwód jest raczej ścisły, podszyty na całej szerokości mało rozciągliwą gumką.  W ten sposób szczupły zakres rozmiarowy (60-85 D-G) można rozszerzyć już o 2 literki.
Nie tylko wygląd, ale i kolorystyka biustonosza jest dość ciekawa. Jeśli pominie się świętą trójcę (czerń, biel i krem), to możemy się zachwycać: oberżynowym fioletem, koralowym różem i wieczornym granatem. Ciekawe co jeszcze nas czeka?



Podsumowując: nie oddam go za żadne pieniądze świata! Spektakularny efekt i wymarzona dolinka są warte swojej ceny, zwłaszcza, że wrażenie jakie wywiera na mężczyznach jest nie do podrobienia (to jedyny biustonosz jaki rozpoznaje mój chłopak bez zająknięcia, zresztą jego ulubiony). Nic tylko zakochać się, piekielnie!

Jako ciekawostkę podam, że Inferno na zdjęciach w kolorze Midnight jest w rozmiarze 70G, zaś w kolorze Coral  jest w rozmiarze 75G.

La Senza Ultrasoft 34F

Skuszona promocją w La Senza (Staniczki po 5Ł!!! No kto by się nie skusił?) zakupiłam biustonoszy sztuk 3 (chciałam więcej, ale przysłali tylko 3!). Jednym z nich jest Ultrasoft Plunge w kolorze Ivory., czyli bohater mojej dzisiejszej opowieści. Jako, że promocje mają to do siebie, że nasz standardowy rozmiar już nie jest do kupienia, wzięłam staniczki z szerszym obwodem i przeliczoną miseczką. Nie obawiałam się specjalnie luzów w obwodzie, gdyż większość opinii posiadaczek La Senza jest taka, że są one naprawdę ścisłe. 


Ultrasoft nie spełnia tej reguły. Jest co prawda ścisły, ale nie aż tak. Mostek (swoją drogą niski i dość wąski, co mu się chwali) niestety nie przylega do ciała, a w przypadku plunga jest to dla mnie od razu wadą nie do przyjęcia. Szkoda, że już na początku zdyskwalifikowałam zakup, niestety później było już tylko gorzej.





Same miseczki są usztywnione cienką warstwą pianki (sztywniejszą niż w Inferno). Nie wiem czy producent zapomniał, że "sztywniaczki" w związku z tym, muszą mieć pojemniejsze miseczki czy może taka już moja tendencja, że żaden plunge na mnie nie pasuje, ale są one zdecydowanie ZA MAŁE. Mam wrażenie, że o co najmniej dwa rozmiary. Brzeg miseczki wbija się w pierś tworząc sporą bułę, również na mniejszej piersi.


Miłą niespodzianką jest materiał z jakiego wykonano Ultrasoft. Przyjemna i gładka w dotyku bawełna koloru białego z motywem małych kwiatuszków. Hasło "Ultrasoft. Feel it. Touch it. Love it." w tym wypadku się sprawdza.


Brzeg miseczek jest wykończony czerwoną koronką, również milusią w dotyku. Jednej jej jakość pozostawia wiele do życzenia. 




Ciekawie zostały zrobione ramiączka. Dwa "zaczepy" z bawełny, a dopiero wyżej biała gumka (nota bene gładka od wewnątrz i miła w dotyku). 



Do kompletu oczywiście zakupiłam sobie dół, w tym wypadku stringi w rozmiarze 14. Pierwsze co zwróciło moją uwagę to ich rozmiar. Uwaga, drogie Panie, rozmiarówka jest ZANIŻONA! Te stringi to maksymalnie 12! (Oczywiście pasowały na mnie - czyt. wbiłam się w nie, co nie oznacza, że ładnie się prezentowały.) Czyżby do za małego stanika dodawano za małe majtki?



Co do wykonania stringów - mamy tu znaną ze staniczka bawełnę w kwiatki, która niestety bardzo się gniecie. Wykończenie majteczek czerwoną koronką dodaje uroku, jednakże koronka się zwija i sprawia wrażenie bardzo nietrwałej.

Całość na zdjęciu prezentuje się ładnie i zgrabnie, szkoda, że nie podpasowała mi z rozmiarem.


Podsumowując - być może na mniejszym biuście stanik leży znacznie lepiej (ot, choćby na modelce La Senza), bo z moim jest zdecydowanie niekompatybilny.


P.S. Pierwsze zdjęcie wyszło zupełnie przypadkiem, chciałabym tak dobrze wyglądać w tym staniku, jak na tym zdjęciu :)